wtorek, 5 maja 2015

Gdy masz kłopoty z aftami…



Niewielkie, prawie niewidoczne, ale za to niezwykle dokuczliwe. Afty to nie tylko bolesny i estetyczny problem. Jeśli często nawracają, stając się niemalże przewlekłą dolegliwością, może to być sygnał czegoś poważniejszego, co podstępnie rozwija się w naszym organizmie. W takim przypadku warto zdiagnozować rzecz u specjalisty, a jeśli afty zdarzają się nam tylko czasami, możemy spróbować poradzić sobie z nimi samodzielnie.

Afta to nic innego jak rodzaj owrzodzenia jamy ustnej, któremu towarzyszy miejscowy stan zapalny. Taka kilkumilimetrowa (rzadziej większa) nadżerka może pojawić się na języku, podniebieniu lub wewnętrznej stronie warg czy policzków. 

Dolegliwość ta nie jest charakterystyczna dla jakiejś określonej grupy ryzyka, choć problem dotyczy obecnie nawet 20% populacji. Może ona dotknąć zarówno dziecko, jak i osobę dorosłą, kobietę lub mężczyznę, ale faktem jest za to, iż afty nieco częściej spotyka się u osób młodych oraz u ciężarnych.

Trudno określić dziś jednoznaczny powód tworzenia się tego typu nadżerek, gdyż wiele czynników może mieć pośredni wpływ na ich powstawanie i rozwijanie. Jak zwykle w tego typu przypadkach, nie bez znaczenia jest nasza codzienna dieta, zażywane leki, przebyte choroby, skłonność do alergii, niedobór pewnych witamin w organizmie, narażenie na stres no i oczywiście higiena (lub raczej niedostateczna higiena jamy ustnej).

Jeżeli dokuczają nam afty, można spróbować samodzielnie złagodzić objawy (ból, pieczenie, swędzenie). Należy przede wszystkim szczególnie dbać w tym czasie o higienę jamy ustnej. Aby dodatkowo nie podrażniać zmienionych chorobowo miejsc, używajmy tylko miękkiej szczoteczki do zębów. Unikajmy ponadto gorących napojów oraz spożywania pikantnych lub kwaśnych produktów. Pijemy natomiast dużo chłodnej wody i jemy głównie płynne albo półpłynne posiłki o delikatnej konsystencji (schłodzone zupy, jogurty, galaretki, rozgotowane warzywa, musy owocowe etc.). Ulgę mogą przynieść napary z herbaty lub szałwii, które – zastosowane jako okład - złagodzą uczucie bólu i pieczenia. Dobrze jest również zaaplikować zewnętrznie coś, co ma właściwości bakteriobójcze – może to być na przykład płukanka przygotowana z wody oraz odrobiny soku cytrynowego. Aby przyspieszyć gojenie ranek, można również nabyć jeden z dostępnych bez recepty w każdej aptece czy drogerii żel na afty, który – dodatkowo – ma też zwykle właściwości znieczulające, co na pewien czas pozwoli nam zapomnieć o bólu czy pieczeniu w ustach i zniweluje nieco nadwrażliwość miejsc chorobowo zmienionych.

W większości przypadków afty znikają samoistnie w ciągu kilku dni. Jeśli tak się nie dzieje, prawdopodobnie mamy do czynienia z aftozą (zapalenie jamy ustnej). To wymaga już wizyty u specjalisty i leczenia ogólnoustrojowego oraz poszerzenia diagnostyki. Lekarz z pewnością zleci w tej sytuacji na początek badania krwi. Nawracające afty mogą być bowiem symptomem poważnych chorób, jak na przykład anemia czy celiaklia. Warto to sprawdzić.

piątek, 1 maja 2015

Nie podjadaj – to się zwykle źle kończy



Podjadanie jest nałogiem i – jak to zwykle bywa – kiedy go już mamy, nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. Nie widzimy zagrożenia, więc brniemy w to. Coś słodkiego do porannej kawy, chipsy w kinie, niezdrowe przekąski podczas kilkugodzinnej pracy przy komputerze, lody i gofry na spacerze z dzieckiem, nocne podjadanie z lodówki… Końca nie widać, kilogramów przybywa, jak się z tego wyrwać?

Nałóg podjadania w prostej linii prowadzi do nadwagi i otyłości. Dlaczego to jest niebezpieczne dla zdrowia, chyba nie trzeba nikogo przekonywać. Osłabione serce i nadwyrężone stawy to dopiero początek kłopotów. Z czasem będzie coraz gorzej…

Aby skutecznie walczyć z nałogiem, trzeba go poznać
By skończyć z podjadaniem, warto wiedzieć – dlaczego się to w ogóle robi. Znając przyczynę, łatwiej nam będzie wyeliminować ten niezdrowy zwyczaj. Okazuje się, że powód może być jeden albo nawet kilka jednocześnie. Otóż…
Jeśli podjadamy tak zwyczajnie – z głodu, powinniśmy zweryfikować swoją dietę, częstotliwość posiłków, a także zawartość składników odżywczych w tym, co jemy. Gdyby udało się dobrze zbilansować dietę, dopasowując ją do naszych potrzeb i trybu życia, a także wprowadzić regularność posiłków i jeść niewielkie porcje, ale za to pięć razy dziennie – jest duże prawdopodobieństwo tego, że wygralibyśmy z podjadaniem.
Gdy podjadamy z nudów, stresu albo złości, najlepszym sposobem na to jest zlikwidowanie bezpośredniej przyczyny nudy, stresu i złości, a zatem… Uspokajamy nerwy, zażywamy dodatkową dawkę magnezu, wyjeżdżamy na urlop, zapominamy o pracy i kłopotach. Być może chęć podjadania minie.
Może się niestety zdarzyć i tak, że nałóg dopada nas wtedy, gdy właśnie walczymy z innym. Tak często dzieje się na przykład w przypadku osób rzucających palenie. Zwykle oni właśnie wychodząc z nałogu nikotynowego, popadają w nałóg podjadania. Jedzą nie dlatego, że są głodni, łakomi czy uwielbiają słodycze. Nie, oni podjadają, bo muszą zająć czymś dłonie, w których wcześniej trzymali papierosy. Z tym akurat stosunkowo łatwo można sobie poradzić. Trzeba mieć zawsze przy sobie jakąś zabawkę dla dłoni (układanka, piłeczka, „odstresowywacz”, cokolwiek) i rzuć gumę. Sposób prosty, a skuteczny.
Co jeszcze można z tym zrobić?
Niezależnie od przyczyny (ustalonej bądź jeszcze nieustalonej) podjadania, warto przedsięwziąć pewne kroki, które ułatwią nam uwalnianie się od nałogu. 

·         Pijemy duże ilości wody mineralnej. Po pierwsze jest ona zdrowsza niż naużywana zwykle kawa czy herbata. Po drugie, pomaga oczyścić organizm z zalegających w nim toksyn. Po trzecie wreszcie, zapewnia uczucie sytości. Gdy pijemy dużo wody, wypełniamy nią żołądek, który w ten sposób daje się trochę „oszukać” i nie domaga się kolejnego posiłku.

·         Przyjmujemy błonnik, który jest niezbędny dla prawidłowego metabolizmu i skutecznie wspomoże nas w walce ze zbyt dużym apetytem i niepotrzebnym podjadaniem. Błonnik w naturalnej postaci można sobie zaaplikować na przykład jedząc otręby pszenne. W aptekach dostępne są także specjalne preparaty zawierające błonnik, ale ich zażywanie lepiej skonsultować z lekarzem.

·         Dotrzymujemy stałych pór poszczególnych posiłków. Idealnie jest, gdy jemy pięć razy dziennie - co trzy godziny. Staramy się, by porcje były niewielkie, ale pożywne i wartościowe, tj. by dostarczały organizmowi cennych dla niego składników. W zależności od płci, masy ciała, stylu życia, stopnia aktywności itp. dzienne zapotrzebowanie na kalorie jest różne u różnych osób, ale przeciętnie normą jest 1500 – 2000 kcal.

·         Zapisujemy, przynajmniej na początku naszej walki z podjadaniem, wszystko to, co zjadamy w ciągu dnia. To pozwala uświadomić sobie powagę sytuacji i lepiej zaplanować dalsze działania. Często bowiem nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, że mamy kłopot z jakimś nałogiem.
·         Zwiększamy intensywność życia i aktywność fizyczną. Gdy jesteśmy zajęci, zmęczeni, uprawiamy sport etc. nie myślimy o podjadaniu i nie mamy ochoty tego robić.

Pamiętaj, podjadanie to nic dobrego!
Chyba, że podjadanie cukierki, chipsy, paluszki i inne łakocie zamienimy na owoce, warzywa, orzechy… Wtedy nie byłoby nawet tak źle. Niestety, nałóg podjadania z definicji wręcz opiera się na rzeczach niezdrowych, uzależniających (cukry proste w słodyczach) i pustych kaloriach. Zyskujemy dzięki temu jedynie… dużo zbędnych kilogramów.